niedziela, 17 lutego 2008

NPOV - Neutralny POV czy Naukowy POV

Swego czasu rozpętała się ciekawa dyskusja na liście czy aby Wikipedia nie powinna popierać naukowego punktu widzenia. Jako, że był to temat oboczny interlokutorzy nie doszli do żadnych wniosków, nie spisano choćby protokołu rozbieżności. A że zagadnienie ciekawe więc postaram się i ja pomęczyć ten temat.

Zacznijmy od tego czym jest ów "Naukowy POV". W skrócie można powiedzieć, że jest to pogląd prezentowany przez naukę. Nauka zaś tworzy swoje "poglądy" w oparciu o metodologię naukową (przynajmniej w założeniu). Jeśli by się głębiej wgryźć w temat można dojść do wniosku, że właściwie naukowe metody powinny prowadzić do swoistego NPOVu (przecież wbrew temu co wielu zarzuca naukowcom, nie zakładają one, że podają prawdę absolutną, dopuszczając zmianę owego Naukowego POV w razie pojawienia się nowych dowodów, czy nowych, lepszych teorii).

Oczywiście pozostaje cała gama dziedzin wiedzy, takich jak psychologia, czy historia, które za naukowe uznać nie można, choćby z braku istnienia paradygmatów. Ale skoro nie są to dziedziny naukowe, to przecież w ich przypadku nie można też mówić o Naukowym POV.

Mnie nasuwa się jeden wniosek. Naukowy POV jest tożsamy z NPOVem dla dziedzin naukowych, dla pozostałych zaś gałęzi ludzkiej twórczości konflikt takowy nie istnieje, ponieważ nie ma dla nich naukowego POV.

2 komentarze:

Kamil Janicki pisze...

Obawiam się Radku, że piszesz trochę z perspektywy laika. Historia, psychologia, czy socjologia według Twojej własnej definicji są naukami. Być może o tym nie wiesz, ale historia posiada metodologię badań i swoje paradygmaty. Obecnie dominującym jest HSS, w Polsce również paradygmat historyzmu indywidualistycznego. Od 300 lat teoretycy głowią się nad tym, czy historia jest nauką czy nie i obecnie zdecydowanie przeważa twierdzenie, że jest. 20 lat silnego postmodernizmu mamy już za sobą i dzisiaj mało kto zajmujący się profesjonalnie historią uznałby ją za sztukę, a nie naukę. Polecam rzucenie okiem na prace Topolskiego, Zamorskiego, albo na opasłe tomiszcze autorstwa AF Grabskiego (Dzieje Historiografii).

radomil pisze...

Tylko czy "paradygmat historyzmu indywidualistycznego" aby na pewno jest paradygmatem? W gruncie rzeczy przecież to bardziej przyzwolenie na protokół rozbieżności, niż wspólny pogląd.

Zaś co do przekonania historyków o naukowości historii... tu wyżej ceniłbym zdanie naukoznawców...